Obserwatorzy

niedziela, 7 stycznia 2018

Po długiej przerwie





Wiecie jak to jest jak świat Wam się wali na głowę, gdy czujecie, że świat zszarzał, ktoś go pozbawił kolorów?? Ja się ostatnimi czasy tak właśnie czułam. Szpital, długie i uporczywe leczenie, brak weny, zepsuta maszyna, później maszyna naprawiona, choroba wróciła. Zmiana leków, zmiana nawyków. Maszyna, która była moja odskocznia niestety ponownie uszkodzona. Depresja, kolejna zmian leków, kolejne leczenie. Ale na szczęście odnalazłam silę w sobie. Kolejne zmiany lekarzy, zmiany leków na chwile obecną trzymają mnie w ryzach. Także wrócę, niebawem. Dajcie mi jeszcze chwilę, a wrócę. Wrócę, bo mam po co wracać. 


środa, 29 marca 2017

Komplet dla małej wróżki



Obiecałam, że pojawi się coś nowego. Bardzo się cieszę, że na nowo udało mi się powrócić z nowymi siłami na szyciowe pole. Moje maszyny bardzo za mną przez ten czas tęskniły. Teraz mam głowę pełną nowych pomysłów, nowych planów do zrealizowania. Powoli zaczynam uzupełniać braki w materiałach, dokupuję brakujące rzeczy. 

Ale dziś chciałabym Wam pokazać, co udało mi się ostatnio uszyć. Moja koleżanka ma córeczkę w wieku mojego synka. Niebawem ta mała księżniczka skończy dwa lata i trzeba było wymyslić dla młodej coś co przyniesie jej radość. A że nie jest to już maluszek, postawiłam na komplecik we wróżki. Poduszka z wypełnieniem antyalergicznym i poszewka duża na kocyk bądz kołderkę. Całość uszyta z bawełny wysokogatunkowej. Poszewka jest zapinana na zatrzaski i jest dwustronna. Z jednej strony panel z wróżką, druga strona to bawełna we wróżki w odcieniu różu. 



Poduszka z jednej strony:


Druga strona




Poszewka


I druga strona poszewki :)



Myślę, że małej solenizantce i jej mamie ( Kindze i Marcie) prezent sie spodoba. A ja życzę Kini samych radosnych i szczęśliwych dni. Samych cudownych i kolorowych snów w nowej pościeli.

Pozdrawiam





poniedziałek, 27 marca 2017

Po długiej przerwie





Cześć i czołem. Przepraszam za mega długą nieobecność. Okres okołoświąteczny był stresujący, później dopadło mnie niby przeziębienie, przez które w końcu znalazłam się w szpitalu. Nie zacząl się dla mnie szczęśliwie ten 2017 rok. Praktycznie 3 miesiące nie siadłam do maszyny. Zawsze coś. Choroba, szpital, wyjazd, choroba synka, moja choroba. Ogólnie byłam tak bardzo wyprana z sił, że czasami musiałam się bardzo starać aby wykonać najprostsze czynności. Nie bylo lekko. Za każdym razem, gdy wydawało mi się, że już wszystko się prostuje, dostawałam kolejny cios w plecy. Ale teraz myslę, że będzie już coraz lepiej. Na chwilę obecną powoli wychodzę z zapalenia gardła, do którego przyplątało się zapalenie ucha. Dostawałam dwa rożne antybiotyki, aby to ubic. I mam nadzieję, ze się udalo. Jeszcze tylko 4 dni do skończenia antybiotyku i z kazdym dniem czuje się odrobinę lepiej. 

Pozdrawiam






środa, 30 listopada 2016

Wracam



Zniknęłam, przepraszam. Ostatnimi czasy mam tyle zajęć, że nie wiem za co na początku się zabrać. Ale już część spraw uporządkowałam, więc miło mi jest wrócić do blogowania i do szydełka. Maszyna jeszcze czeka na swoją kolej. Postaram się jutro siąść i odpalić moje dwie maszyny, bo prezenty świąteczne same się nie zrobią. 

Miałam dziś szyć, ale spałam dzisiejszej nocy może godzinę. Zasnęłam dopiero o 2 nad ranem, o 2.30 Leoś się obudził. Jak udało mi się go ululać, to z kolei  ja zasnąć już nie umiałam. I tak przewracałam się z boku na bok patrząc na zegarek. po 5 mąż wstawał, udało mi się położyć o 6. O 6.15 Leoś się obudził i później aż do 7.30 budził się co 15 minut. także ze spania nici. Popołudniowej drzemki też nie było, a mały rozrabiaka nadal nie śpi.

Szydełko ostatnio jest moim drugim małym uzależnieniem. Dziś wymyśliłam, że zrobię sobie rękawiczki. Wyszły trochę koślawe, ale i tak jestem z siebie dumna. Po nieprzespanej nocy cieszę się, że w ogóle wyglądają jak rękawiczki :) Użyłam szydełka w rozmiarze 6 mm, włóczka to ciemno szara YarnArt Dolce. 



Pierwszą robiłam prawą rękawiczkę i wyszła mi trochę za duża i zbyt szpiczasta. Przy lewej już szłam na czuja i wyszła bardzo fajna. Włóczka jest przecudowna. Gruba, milutka i przede wszystkim bardzo ciepła. Jutro muszę zrobić synkowi, bo moje zabrał i nie chciał oddać. Trwają negocjacje co do wyboru włóczki na jego rękawiczki :D

A jak Wam mija dzisiejszy dzień??

Pozdrawiam





środa, 9 listopada 2016

Moja wymiana z IwoN(IT)KĄ



Post miała pojawić się wczoraj, ale się niestety nie wyrobiłam, tak więc pojawia się dziś. Jakiś czas temu napisałam do koleżanki - Iwonki , którą znam z pewnego forum. Iwona robi przecudowne rzeczy na szydełku. Można wręcz powiedzieć, że szydełko to jej magiczna różdżka. Bardzo spodobały mi się jej maskotki, a że zbliżały się imieninki mojego synka to postanowiłam zamówić u niej. Na początku miał być tylko kaczorek, ale nie mogłam się oprzeć i zamówiłam również Pandę. Umówiłyśmy się jednak, że zamiast zapłaty wymienimy się :) Wymiana bardzo szybka i bezproblemowa. Kaczorek dotarł wcześniej, bo tak się umówiłyśmy. Ja dostałam Pandę ( dla siebie ) i Kaczorka dla synka, a w zamian wysłałam dwa komplety ( czapka i komin ) i dla Iwonki mały woreczek do prania delikatnych rzeczy :)



Moje rzeczy prezentowały się tak :)
Komplet dla Patryka
Komplet dla Huberta

Woreczek do prania rzeczy delikatnych

A dostałam dwie przecudowne szydełkowe maskotki.



Jak widać ciężko nawet zrobić im zdjęcie bo mój syn musi mieć nad wszystkim kontrolę :)
Kaczorek otrzymał imię wybrane przez mojego synka - i ma na imię Gligu, Panda to po prostu Panda :)
Kaczorek był ubrany w czapkę i szalik. Na zdjęciu jedynie w szaliku paraduje,bo czapka musiała pójść do prania. A raczej Leoś zrobił czapce pranie w misce psa :D

Jak widać wymiana bardzo udana. Zapraszam Was serdecznie na bloga Iwonki - http://szydelkowecudasie.blogspot.com/
 Możecie tam poczytać wiele na temat szydełek itd, a także zobaczyć te wszystkie wyczarowane szydełkiem maskotki i inne rzeczy :)  

Pozdrawiam






piątek, 4 listopada 2016

Szydełkowa czapka



Jakoś tydzień temu zakupiłam kilka kolorów włóczek. Na początku kompletnie nie miałam weny. Nie wiedziałam co powstanie z tych włóczek. Nabrały mocy urzędowej i mnie olśniło. Idą Święta ( tak, wiem, wiem ), zrobię Renifera. Bez szablonu, na podstawie kilku zdjęć, zrobiłam głowę i tułów. I koniec weny, bo renifer wygląda bardziej jak słoń z zapaleniem trąby :). Ale Iwona powiedziała mi, że mam się nie poddawać. Zamówiłam więc włóczkę na poroże i kopytka i czekam na dostawę. Myślałam, że będzie dziś rano, niestety, jeszcze nie dotarło. Od godziny 7 status: "Przekazana do umieszczenia w paczkomacie" :(

Ale przecież nie mogę bezczynnie siedzieć. Pomyślałam, podumałam i wymyśliłam. Zrobię czapkę. Tylko z czego? W porę wypatrzyłam,  że mam jeszcze włóczkę Himalaya w wersji Dolphin Animal Colors 83106. Piękny melanż szarości z czarnym. Milutka ta włóczka, zakochałam się. Szkoda tylko, że jest tak mało wydajna. 1 motek  100 g wystarczył na jedną czapkę. A zrobiłam jeszcze pasek czerwieni. Teraz będę wiedzieć, że na "dorosłą" czapkę trzeba mieć 1 motek i coś w zapasie :)Na pewno są małe niedociągnięcia, ale jest ściągacz, a reszta robiona 3 słupki w oczku :)
pewnie mało zrozumiałe, ale nie znam terminologii szydełkowej :) I bardzo się cieszę, bo to moja pierwsza czapka i na dodatek taka w której nie będę wstydzić się wychodzić na zewnątrz. 



A ja w czapce prezentuję się tak ( zdjęcie robione telefonem, więc jakość nie powala :) )



A jak Wam mija dzionek. Ja cieszę się, że dziś już piątek. Może choć trochę odpocznę. 

Pozdrawiam




poniedziałek, 31 października 2016

Szydełkowe początki



Jedna znajoma zaraziła mnie szydełkowaniem. Jakiś czas temu miałam styczność z szydełkiem, ale raczej opornie szła mi nauka. Zawsze gubiłam oczka, zbytnio ściskałam, szalik nie wyglądał jak szalik, a kwiatuszki były mega koślawe. Tak więc szydełko trafiło w strefę zapomnienia. I to na dość długi czas. Az do momentu gdy zaczarowana pracami koleżanki napomknęłam czy nie zrobiła by mi kilku kokardek. A co na to Iwonka - odpowiedziała: "A może sama spróbujesz, to nie jest takie trudne". No więc zamówiłam szydełko i włóczkę w pięknym fuksjowym odcieniu i już odwrotu nie było. Pomyślałam "Najwyżej kolejny raz trafi w kąt, albo oddam komuś". Znalazłam tutka na YT jak robi się kokardkę i zaczęłam zabawę ze słupkami, półsłupkami, oczkami ścisłymi itd. Pierwsza kokardka była koślawa, ale byłam z niej bardzo dumna. Wszak po raz pierwszy udało mi się coś wyszydełkować. zn wyszydełkować coś, co przypomina wyglądem mój zamysł. Kokardka prezentowała się tak


Później przyszedł czas na bucik niemowlęcy. Trochę roboty z nim było, nie ukrywam. Był to mój drugi dzień z szydełkiem :)



Trzeciego dnia zrobiłam paputki dla synka :)


Słabo widać, ale Leoś za grosz nie chciał współpracować :)

Tego samego dnia zaczęłam myśleć nad czymś nowym, innym. Nad jakimś większym wyzwaniem. Znalazłam inspirację pod postacią królika. Ale że miałam tylko fuksjową włóczkę to zrobiłem różowego królika :)

Początki królika były dość oporne. 


Ale jak się już podjęłam, to trzeba skończyć :)

I tak po dwóch nocach do 5 nad ranem królik znalazł w sobotę nową właścicielkę - Anię. Zdjęcie tylko jedno zrobione na szybko w samochodzie :)





Wierzę, że w nowym domku będzie sobie szczęśliwie kicał po całych włościach, a może i stanie się przyjacielem dla synka Ani :)

Wiem, że jeszcze jest dużo niedociągnięć ( miałam tylko jedną włóczkę i szydełko 2,5 mm ), ale i tak jestem z siebie bardzo dumna :D

Iwonko dziękuję Ci za zaczarowanie mnie zamotanymi robótkami, za cierpliwość, za motywację i za wszystko :)

A Was zapraszam na bloga Iwonki
KLIK

Pozdrawiam